Niemowlęta
pod wieloma względami przypominają kryminalistów: łyse głowy, podejrzane
znamiona, wymuszenia, haracze, nocne rozboje, o grypserze nie wspominając.
Analogie zachodzą również w sposobie komunikowania się ze społeczeństwem. Obie
grupy prezentują najczęściej postawę roszczeniową. Naszą odpowiedzią i zarazem
naturalną reakcją jest próba ucywilizowania niesfornego towarzystwa. I tak, niemowlę
to człowiek, którego nieustannie i w wielkich bólach poddaje się procesowi
socjalizacji; kryminalista z kolei, to człowiek, którego trzeba resocjalizować,
bo socjalizację ktoś spaprał. Cały ten wysiłek podejmuje się w jednym tylko
celu: żeby ludzie ci stali się nieco bardziej do życia.
Największą
bolączką młodych rodziców jest ich niewiara, że z małego rzeźnika wyrośnie
człowiek. Gdy Weronisia z lubością miażdży kark swojej gumowej żyrafce, nie mam
najmniejszych wątpliwości: tu nie chodzi o masowanie obolałych dziąsełek, a o
zwykłą przemoc. Nie ma po prostu innej możliwości. Radosne sapanie, błysk w
oku, wojenne piski – wszystko to świadczy o dzikiej i pierwotnej satysfakcji z
zadawania cierpienia. Ja jej oczywiście w tym nie przeszkadzam, niech ma
dziewczyna jakąś rozrywkę. Gorzej jest, gdy obiektem jej fizycznej przemocy
staję się ja z mamą. Skarbonka ma cały wachlarz możliwości od zwykłego kopania,
przez szczypanie po dłubanie w nosie; moim niestety. Nie brakuje również
elementów przemocy psychicznej. Ale żeby nie być gołosłownym, to może filmik
(pod ręką był tylko leciwy telefon niestety).
Rzecz
miała miejsce podczas zdobywania Ślęży. Weronisi nie spodobało się nasze tempo
albo świeże powietrze, albo nowe miejsce, albo niemożność zaśnięcia, albo brak
dostępu do cyca…zresztą kto ją tam wie, po prostu coś jej nie podpasowało, więc
całą drogę powrotną z lubością okładała mamę. Mamy tu elementy niewolnictwa,
mobbingu i zwykłej łobuzerki. Podejrzewam, że osoby niezaznajomione z gatunkiem
niemowlęcym widzą w tej scence słodkiego maluszka, który niewinnie popiskuje
przytulony do mamy; no cóż, nieświadomość to wspaniały stan.
W
gruncie rzeczy nie dziwię się niemowlętom, że cechują je takie, a nie inne
skłonności. Gdybym przyszedł na świat, którego nie znam, który jest dla mnie obcy
i tajemniczy, to w pierwszej kolejności szukałbym kogoś do zniewolenia. Kogoś
kto zaspokoi moje potrzeby i sprawi, że poczuję się bezpieczny. Gdy patrzę na
to w ten sposób, ogarnia mnie nawet duma. Jestem poddanym naprawdę pięknej
kobietki. Jej obyczaje z innej są planety, ale to tylko dodaje słodzince uroku.
Dochodzi również kwestia ewolucji. Jakby nie patrzeć dzięki niej wreszcie wziąłem
udział w wielowiekowej sztafecie genów z dużymi szansami na to, że moje konkretne
cechy zostaną kiedyś przekazane jeszcze dalej.
Dlatego
moja kochana Skarbonko nie żałuj tatusia. Piszcz od szóstej rano skoro zasnąłem
ledwo o drugiej. Oraj mi twarz pazurkami, wzywaj mnie do każdego nowo poznanego
koloru, kształtu, kop mnie po głowie, nerkach i jeszcze takim jednym wrażliwym miejscu
– nie chcesz mieć rodzeństwa, masz do tego prawo. Niszcz mnie, miażdż i
poniewieraj. Ja niczym bulterier, grubą skórę mam i odporność nie lada. A
kiedyś, po latach, usiądziemy razem w jakimś ogródku w rynku, zamówimy po
zimnym piwku i z niedowierzaniem będziesz się mnie wypytywać: „Naprawdę nie
spałeś dwa dni i zasnąłeś w drodze do pracy, zatrzymując się autem na trawniku?”,
„Pierwszy raz obróciłam się z plecków na brzuszek tylko po to, żeby uszczypnąć
cię w tyłek?”, „Gdy pierwszy raz w życiu zobaczyłam pizzę wpadłam w szał, zaczęłam buczeć,
piszczeć, rzucać się jak nigdy przedtem i robić wszystko, żebyście dali mi
kawałek?”, „W wieku sześciu miesięcy zaczęłam wydobywać z siebie dźwięk „e-tata”?”.
A ja tylko kiwać będę powoli głową,
nieco już cięższą niż dzisiaj, zmarszczkami pooraną bardziej i z wypucowanymi
zakolami, w których odbijać się będzie twoja piękna, mądra kobieca twarz.